Czterodniowe zawody odbyły się na pięknie położonym, u podnóża Alp, jeziorze Lagi di Varese. Wystartowało w nich prawie 12 tys. osad z 40 krajów – dodaje Chądzyński. Skład z Płocka był skromny, w mistrzostwach wystartowały tylko dwie osoby Henryk Szlachta i Marek Chądzyński. – Mimo to osiągnęliśmy sukces, bo z jednej imprezy przywieźliśmy trzy medale. Czyli tyle, ile udało nam się w sumie wywalczyć w ciągu ostatnich sześciu lat startów w mistrzostwach świata.
Płocczanie byli bezkonkurencyjni w dwójce bez sternika, wygrywając z osadą Holandii o zaledwie 0,2 sekundy. – Walka o zwycięstwo toczyła się do samego końca. W połowie dystansu byliśmy na trzecim miejscu. Po wyczerpującej walce wygraliśmy – opowiada świeżo upieczony mistrz.
W kombinowanej osadzie czwórce bez sternika złoty medal zdobył Henryk Szlachta. Oprócz płocczanina w osadzie popłynęli wioślarze-weterani ze Szczecina i Wrocławia. Duet Chądzyński-Szlachta przywiózł z Włoch jeszcze jeden złoty medal wywalczony w mikście ósemek. Razem z płocczanami popłynęły m.in. trzy Niemki i Węgierka.
Kolejne mistrzostwa świata odbędą się w przyszłym roku w Australii. Ale najprawdopodobniej płocczanie w nich nie wystartują. Aktualnych mistrzów świata będzie można zobaczyć w akcji już za tydzień podczas 30. Memoriału Juliusza Kawieckiego, który odbędzie się nad Sobótką.